W 2020 r. recesja nie dotknie polskiej gospodarki

Adam Brzozowski

Według analiz Wskaźnika Wyprzedzającego Koniunktury (WWK), informującego z wyprzedzeniem o przyszłych tendencjach w gospodarce, w 2020 r. nastąpi wyhamowanie wzrostu gospodarczego Polski, ale nie będzie to silny spadek dynamiki rozwoju. Gospodarka spowolni, lecz (raczej) nie będzie recesji – twierdzi Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych BIEC.

W grudniu 2019 r. WWK niewiele zmienił się w stosunku do wartości sprzed miesiąca (wzrost o 0,4 pkt.). W ostatnich trzech miesiącach niewielkie wzrosty wskaźnika przeplatają się z jego równie niewielkimi spadkami, co nieco ograniczyło tempo pogarszania się perspektyw rozwojowych polskiej gospodarki.

Oznacza to, że w najbliższym roku bez wątpienia gospodarka będzie rozwijać się wolniej niż w 2019, jednak nie będzie ono dramatycznie niskie, prowadzące nieuchronnie do recesji. Wiele zależy jednak od koniunktury ogólnoświatowej a przede wszystkim aktywności gospodarczej naszych najbliższych partnerów handlowych w Unii Europejskiej. Najbardziej niepokojący scenariusz to taki, kiedy tendencja do coraz wolniejszego rozwoju uległaby utrwaleniu na lata. Scenariusz ten jest tym bardziej prawdopodobny, im niższy udział we wzroście inwestycji sektora prywatnego, im więcej regulacji rynku, a w rynku wyższy udział państwa.

Mniej zamówień na produkcję
Spośród ośmiu składowych wskaźnika w grudniu 2019 r. trzy uległy poprawie, dwie pozostały na poziomie sprzed miesiąca, zaś trzy pogorszyły się w stosunku do sytuacji sprzed miesiąca. W kierunku spadku wskaźnika z największą siłą oddziaływały w tym miesiącu dwie składowe: kolejne ograniczenie tempa napływu nowych zamówień do przedsiębiorstw produkcyjnych oraz słabe notowania na warszawskiej giełdzie papierów wartościowych.

W przypadku zamówień, ich wolniejszy napływ dotyczył zarówno zamówień pochodzących od odbiorców krajowych, jak i tych realizowanych na rynki zagraniczne. – Zjawisko to obserwujemy od blisko półtora roku, przy czym w drugiej połowie roku bieżącego uległo ono wyraźnemu nasileniu. Wśród eksporterów, spośród 22 branż jedynie w czterech przeważają firmy, gdzie zamówienia nie kurczą się, choć napływają nieco wolniej niż przed rokiem. Są to producenci mebli, przemysł farmaceutyczny, papierniczy i spożywczy – informuje BIEC.

Puste magazyny
Obawy przed dalszym kurczeniem się strumienia zamówień widoczne są w prowadzonej obecnie przez firmy polityce zarządzania zapasami wyrobów gotowych. Zwykle o tej porze roku przedsiębiorstwa gromadzą towary gotowe do sprzedaży na poczet zwiększonych przedświątecznych zakupów oraz krótszego czasu pracy w grudniu. W konsekwencji pod koniec roku poziom zapasów w magazynach firm okresowo zwiększa się. W tym roku zjawiska tego nie odnotowano, co może oznaczać, iż firmy dość sceptycznie oceniają siłę popytu i nie chcą ryzykować zalegania niesprzedanych towarów w magazynach, co generowałoby dodatkowe koszty związane z ich utrzymaniem.

O działaniach zmierzających do redukcji kosztów świadczą również grudniowe wyniki badań koniunktury GUS dotyczące ocen stanu finansów przedsiębiorstw produkcyjnych. Wskazują one na niewielką poprawę tych ocen w stosunku do sytuacji sprzed miesiąca. Redukcja zapasów, wyzbywanie się zbędnego sprzętu maszynowego, ograniczenie tempa wzrostu wynagrodzeń oraz skali kreacji nowych etatów – to działania podejmowane przez firmy zmierzające do ograniczania kosztów. Mimo to od początku roku systematycznie zwiększa się odsetek firm uznających, że stan finansów w firmach jest coraz gorszy. Najgorzej swą sytuację finansową oceniają przedsiębiorstwa małe, zatrudniające do 50 pracowników, zaś w ujęciu branżowym – producenci odzieży.

Coraz grosze nastroje
Pomimo działań nastawionych na redukcję kosztów i niewielkiej poprawy stanu finansów w firmach, ogólne oceny przedsiębiorców pogorszyły się w stosunku do sytuacji sprzed miesiąca, co zapewne świadczy o tym, że te nieco lepsze wyniki finansowe traktowane są jako krótkookresowa niewiele znacząca zmiana. Oceny na temat ogólnej sytuacji pogarszają się systematycznie niemal od początku roku.

Wskaźnik wydajności pracy w przedsiębiorstwach produkcyjnych zatrudniających powyżej 50 pracowników nieznacznie wzrósł, głównie za sprawą mniejszej liczby dni roboczych w listopadzie. Obecnie, średnioroczne tempo wzrostu wydajności pracy wynosi około 2%, podczas gdy w 2018 roku sięgało około 4%, zaś w 2007 roku, tuż przed ostatnim światowym kryzysem oraz po jego zakończeniu w 2011 roku średnioroczna wydajność pracy rosła w tempie bliskim 10%. Wówczas jednak we wzroście gospodarczym istotną rolę odgrywały inwestycje, czego obecnie polskiej gospodarce brakuje.

Ucieczka z GPW
Prócz niskiego poziomu inwestycji istotną słabością polskiej gospodarki jest marginalizacja giełdy papierów wartościowych. Od dwóch lat systematycznie zmniejsza się liczba notowanych na giełdzie spółek. W sumie ubyło ich blisko 40, dominują państwowe giganty, których polityka staje się dla inwestorów coraz mniej przejrzysta. W efekcie giełda przestała w ostatnich latach odgrywać istotną rolę jako źródło finasowania rozwoju gospodarki, zaś realne wartości podstawowego indeksu WIG od początku 2018 roku systematycznie tracą.

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane