Ciągnąca się od połowy listopada spadkowa seria na detalicznym rynku paliw dobiegła końca. Benzyna 95-oktanowa podrożała w ostatnich dniach o 3 grosze a cena oleju napędowego wzrosła o 4 grosze i były to pierwsze od dziewięciu tygodni podwyżki na stacjach. Analitycy prognozują kolejne wzrosty cen.
Analitycy e-petrol.pl w komunikacie z 26 stycznia 2024 r. informują, że cena ropy Brent przekroczyła w tym tygodniu 82 dolary. To najwyższy poziom w 2024 roku. Jeśli taki kierunek zmian na rynku naftowym utrzyma się, to kierowcy w Polsce mogą na dłużej pożegnać się z obniżkami na stacjach.
– Wzrost cen ropy naftowej przy jednoczesnym osłabieniu złotówki, to scenariusz który szybko znajduje przełożenie na hurtowe ceny paliw w Polsce. Nie inaczej było w mijającym tygodniu, kiedy w reakcji na sytuację na rynkach bazowych rafinerie podnosiły ceny i w efekcie tych zmian 95-oktanowa benzyna jest dzisiaj o blisko 70 złotych droższa niż w ostatni piątek a jej średnia cena to 4933,80 zł/metr sześcienny. Olej napędowy, który na przestrzeni tygodnia podrożał 59 złotych, kosztuje aktualnie 5210,80 zł za 1000 litrów – wskazuje e-petrol.pl
Nie wzrosła tylko cena autogazu
Na stacjach paliw w tym tygodniu obserwowaliśmy dawno niewidziane podwyżki cen. Benzyna 95-oktanowa podrożała o 3 grosze i kosztuje aktualnie tyle co na początku roku – 6,25 zł/l. Olej napędowy jest w porównaniu z poprzednim tygodniem droższy o 4 grosze i kosztuje średnio 6,43 zł/l. Na niezmienionym poziomie pozostaje cena autogazu, która wynosi nadal 2,89 zł/l.
Przy aktualnej sytuacji na rynku paliw prognoza e-petrol.pl na przełom stycznia i lutego nie powinna być zaskoczeniem. Koszty tankowania będą rosły a szacowane przedziały cenowe dla poszczególnych gatunków paliw wyglądają następująco: 6,24-6,37 zł/l dla 95-oktanowej benzyn, dla diesla 6,43-6,56 zł/l a dla autogazu 2,84-2,90 zł/l.
– Podczas czwartkowej sesji ropa Brent na giełdzie w Londynie odnotowała największy tygodniowy wzrost od października i otarła się o poziom 82 USD za baryłkę. Przyczyną takiej zmiany zwyżkowej były doniesienia z Chin i USA. W Chinach zadecydowano o uruchomieniu kolejnego programu stymulacyjnego dla gospodarki, co może mocno odbić się na osłabionym popycie na paliwa w tym kraju. Z kolei gospodarka USA, największego na świecie konsumenta ropy naftowej, rozwijała się w czwartym kwartale zeszłego szybciej, niż sugerowali analitycy – a to podbiło wyceny surowca na globalnych rynkach – podkreślają eksperci.
Ataki Hutich skutkują podwyżkami
Nadal także czynnikiem budzącym największe zainteresowanie i obawy wśród inwestorów pozostaje sytuacja w basenie Morza Czerwonego. Ataki Huti z Jemenu spotykają się z odpowiedzią ze strony koalicji międzynarodowej, jednak nie wpływa to na decyzje wielu operatorów frachtowych, którzy decydują się na alternatywne trasy dla tankowców – a to może oddziaływać na terminowość i koszt dostaw ropy na rynki europejskie.
– Wydaje się, że pewnym przełomem mogą w tej sprawie stać się naciski Chin na Iran, który uchodzi za mocodawcę jemeńskich bojówkarzy – azjatycki gigant sugeruje irańskiej dyplomacji konieczność unormowania sytuacji w regionie, która odbija się na globalnych łańcuchach dostaw towarowych, na czym cierpieć może chińska gospodarka – wynika z analizy e-petrol.pl
Wzrost cen paliw prognozuje także Marek Wcisło, dyrektor ds. partnerstwa w firmie 4Trans Factoring. – Nadchodząca podwyżka cen paliw wydaje się wysoce prawdopodobna. Biorąc pod uwagę okoliczności, ostrożnym podejściem byłoby podniesienie cen paliw co najmniej do poziomów obserwowanych na początku tego roku, co oznacza wzrost o 10 groszy na litrze. Niewykluczone, że w niedalekiej przyszłości trajektoria wzrostowa będzie bardziej zdecydowana i wyniesie od 10 do 20 groszy na litrze – twierdzi Marek Wcisło.