Koronawirus podnosi stawki operatorów transportowych

Photo by ammiel jr on Unsplash

Rozprzestrzeniająca się epidemia koronawirusa uderza w gospodarki na całym świecie. Chociaż Chiny powoli podnoszą się z kryzysu, niepokojący jest błyskawiczny wzrost liczby zachorowań w większości państw Europy. Niełatwo przewidzieć, jaki wpływ epidemia będzie miała na branżę logistyczną w Polsce, ale na pewno będzie on pochodną kondycji całej gospodarki – logistyka to w końcu jej papierek lakmusowy – prognozuje Łukasz Leśnik, dyrektor operacyjny SMART Cargo Solutions.

Zmiennych jest wiele. Straty są i będą prawdopodobnie rosły – dziesiątki odwołanych kontenerów, miliony ton niedostarczonych ładunków z Chin, ograniczenie połączeń lotniczych z Państwem Środka, które jest swoista fabryką całego świata. Tak wyglądał początek roku. I mimo, że międzynarodowy transport towarów, póki co, nie jest zagrożony, to przedsiębiorcy mogą czuć niepewność, spowodowaną spadkiem zamówień towarów z Chin, zmianami w łańcuchu dostaw, czy zamykaniem fabryk, a także wahaniem poziomu stawek frachtowych oraz ograniczeniem w dostępności miejsca na statkach i pociągach.

Transport lotniczy

Wpływ epidemii koronawirusa na branżę lotniczą jest widoczny już od kilku tygodni. Sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Linie lotnicze początkowo wycofały rejsy do oraz z Chin, jednak obecnie większość połączeń pasażerskich zostało wstrzymanych powodując znaczący spadek dostępnej przestrzeni ładunkowej. Sytuacja wygląda podobnie od kilku dni na kierunku atlantyckim po ogłoszeniu przez USA ograniczeń w ruchu lotniczym z Europy.

Linie lotnicze reagując na obecną sytuację uruchamiają dodatkowo serwisy drogowe pomiędzy lotniskami, jak również zmieniają charakter lotów z pasażerskich na frachtowe. Jednak, pomimo wprowadzanych działań – zmniejszone możliwości transportowe znajdują odzwierciedlenie
w rosnących cenach frachtów lotniczych.

Największe linie lotnicze zapowiadają potężne straty. Według Międzynarodowego Zrzeszenia Przewoźników Powietrznych (IATA) postawi to branżę w bardzo trudnej sytuacji. Według pierwszej oceny IATA, opublikowanej 20 lutego, straty finansowe przewoźników były szacowane na blisko 30 mld dolarów.

Także firmy planując swoje działania importowe i eksportowe muszą być przygotowane na wydłużony czas dostaw oraz dużo wyższe ceny frachtu lotniczego. Dynamicznie zmieniająca się sytuacja wymusza konieczność weryfikowania rozwiązań oraz dostępności miejsca na bieżąco.

Brakuje miejsca na wagonach

Sytuacja w Chinach powoli wraca do normy. Państwo Środka podaje informacje, że epidemia jest pod kontrolą i wręcz zaczęła wygasać. Fabryki wznowiły produkcję, coraz więcej ładunków jest gotowych do wysyłki.

Także w obszarze transportu sytuacja coraz bardziej się stabilizuje. Rząd Chiński, który sprawuje kontrolę nad jedwabnym szlakiem, zwiększa liczbę pociągów, jednak przepustowość linii kolejowych jest ograniczona. Powoduje to problem z dostępnością miejsca na pociągach – wszystkie marcowe skłądy są już praktycznie przebookowane. Pierwszeństwo mają branże strategiczne dla gospodarki chińskiej (automotive, elektronika) – najważniejsze jest utrzymanie łańcucha dostaw dla wielkich fabryk w Europie.

W związku z ograniczonym miejscem w transporcie kolejowym, zauważamy negatywny wpływ na poziom stawek, które na kwiecień wzrosły ok 15 proc. w porównaniu do roku ubiegłego.

Jednakże patrząc na rozwój epidemii koronawirusa w Europie, możemy spodziewać się spadku wolumenu w transporcie kolejowym. Część klientów z branży oferującej towary nie pierwszej potrzeby (np. branża odzieżowa) już zaczęła przerzucać towary z powrotem na morze. Te firmy, które nie prowadzą aktywnie sprzedaży internetowej, z powodu zamknięcia sklepów i mniejszego ruchu, ograniczają zakup towarów, który nie jest im na tę chwilę potrzebny. Preferują wysłać towar dużo tańszym transportem morskim i mieć więcej czasu, aby przeczekać obecną sytuację.

Statki ruszają z portów

Jeśli chodzi o transport morski, to sytuacja w Chinach także powoli wraca do normy i coraz więcej statków wypływa z FE Dalekiego Wschodu. Na chwilę obecną nie ma problemów ze sprzętem ani miejscem na statkach dla wypłynięć z Chin. W imporcie do Polski zauważamy nawet spadek stawek morskich.

Gorzej sytuacja wygląda w eksporcie z Polski do Chin, z powodu anulowanych wypłynięć w lutym oraz „przetrzymaniu” sprzętu w chińskich portach, obserwujemy problem z dostępnością pustych kontenerów (szczególnie jeśli chodzi o kontenery chłodnicze) oraz miejsca na statkach, co przekłada się na wzrosty stawek frachtowych.

Przez ostatnie dni widzimy, że morskie i kolejowe przewozy z i do Chin powoli ulegają poprawie, jednak przywrócenie całkowicie normalnego stanu będzie możliwe prawdopodobnie najwcześniej w połowie roku.

Transport drogowy

Wprowadzone przez rząd regulacje nie mają, na chwilę obecną, dużego wpływu na realizację transportu drogowego. Jednak transportowcy z uwagą monitorują rynek pod kątem podróży kierowców do miejsc opanowanych epidemią, takich jak Włochy, Niemcy, Francja czy Hiszpania. Tu zagrożeniem jest obawa samych kierowców o własne zdrowie oraz możliwość wprowadzenia restrykcyjnych ograniczeń przy przekraczaniu granic. Już teraz można zaobserwować zmniejszenie zapotrzebowania na taki transport.

Długi czas oczekiwania kierowców na granicach może wydłużać nie tylko dostawy w tradycyjnym transporcie drogowym, ale także w transporcie kontenerów np. z portów niemieckich. Pozytywnym aspektem tej sytuacji jest fakt, że z powodu mniejszej ilości wolumenu wysłanego w lutym z Chin drogą morską oraz ograniczonej liczby miejsca dla przesyłek eksportowych, nie ma obecnie problemu z dostępnością aut pod transport kontenerowy.

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane