Zaplanowany na 1 października 2024 r. strajk w portach wschodniego wybrzeża USA i Zatoki Meksykańskiej jest coraz bardziej prawdopodobny. Operator logistyczny C.H. Robinson ostrzega, że skutki protestu odczują również przewoźnicy i konsumenci w Europie. Polska importuje z terenów objętych strajkiem towary wartości 16,2 mld dolarów.
Przedstawiciele Międzynarodowego Stowarzyszenia Marynarzy Przybrzeżnych (ILA) oczekują podwyżki płac o prawie 80 proc. w ciągu sześciu lat. Jeśli ich rozmowy z Sojuszem Morskim Stanów Zjednoczonych nie przyniosą rezultatów, to dojdzie do strajku zaplanowanego na 1 października. Strajk może wpłynąć na zaburzenie globalnego łańcucha dostaw. Skutki protestu odczują również przewoźnicy i konsumenci w Europie, w tym w Polsce. W 2023 roku Stany Zjednoczone były dla naszego kraju 4. rynkiem pod względem wielkości importu. Jednocześnie USA to jedyny nieeuropejski kraj, który w 2023 znalazł się w pierwszej dziesiątce państw, do których Polska eksportuje najwięcej towarów.
Strajk amerykańskich dokerów
Na wschodnim wybrzeżu Stanów Zjednoczonych i w obszarze Zatoki Meksykańskiej znajduje się połowa najbardziej ruchliwych portów w Ameryce Północnej. Stany, w tym Teksas, Georgia, Luizjana i Pensylwania, które importowały najwięcej towarów z Polski, byłyby dotknięte zamknięciem portów w przypadku rozpoczęcia strajku.
– Skutki strajku szczególnie odczują spedytorzy przewożący ładunki z Europy, Oceanii i Azji do Stanów Zjednoczonych. To z kolei kaskadowo zakłóci przepływ towarów w USA, Kanadzie i Meksyku. Jak widzieliśmy w przypadku innych zakłóceń w globalnym łańcuchu dostaw, kaskada ta doprowadziłaby zarówno do wydłużenia czasu tranzytu, jak i dodatkowych kosztów, począwszy od opłat za zator w transporcie, a skończywszy na ewentualnych opłatach za zatrzymanie i przestój ładunków – tłumaczy Mia Ginter, dyrektorka ds. transportu morskiego w Ameryce Północnej w firmie C. H. Robinson.
Branże “just-in-time” w kłopocie
Chociaż żadna branża nie byłaby wolna od zakłóceń spowodowanych strajkiem, niektóre z nich byłyby bardziej dotknięte niż inne. W przypadku tych korzystających z modelu just-in-time, takich jak motoryzacja czy farmaceutyka, nawet dwa dni strajku mogłyby znacząco zakłócić ich działalność. Model just-in-time to strategia, która polega na dostarczaniu surowców, komponentów i produktów dokładnie w momencie, gdy są one potrzebne w procesie produkcyjnym lub sprzedaży, zamiast przechowywania ich w magazynach. Celem tej strategii jest minimalizacja kosztów związanych z magazynowaniem, a także zapobieganie marnotrawstwu dóbr.
– Wiele komponentów samochodowych i motocyklowych jest importowanych przez wschodnie wybrzeże USA, więc ryzyko opóźnień w produkcji aut byłoby wysokie. Po stronie eksportu, przesyłki do Europy, Ameryki Łacińskiej i na subkontynent indyjski wysyłane są głównie ze wschodniego wybrzeża USA, więc eksporterzy, którzy polegają na tych szlakach handlowych, mogą być bardziej narażeni na zakłócenia – wskazuje Mia Ginter.
Wartość eksportu z Polski do Stanów Zjednoczonych wyniosła w 2023 roku 11,8 mld dolarów, a importu 16,2 mld dolarów. Wartość eksportu części motoryzacyjnych, w tym przeznaczonych dla motocykli, wyniosła w czerwcu 2024 roku 57,5 mln dolarów. Z kolei trzecią najczęściej importowaną do Polski kategorią towarów były w czerwcu 2024 roku produkty chemiczne, w tym szczepionki.
Jak przygotować się do strajku?
Spedytorzy mają dwie możliwości reagowania na potencjalny strajk. Mogą go przeczekać i zajmować się wszelkimi zakłóceniami na bieżąco, dopiero jak strajk się wydarzy. Drugą opcją jest opracowanie planów awaryjnych już teraz, aby zmniejszyć wpływ strajku na łańcuch dostaw. Wielu importerów już podjęło działania zapobiegawcze i wysłało ładunki do USA w 2024 roku wcześniej niż zwykle. Było to spowodowane nie tylko potencjalnym strajkiem, ale także częstymi zmianami tras wokół Morza Czerwonego i zagrożeniem nałożenia cła na niektóre towary. Oprócz rozważenia alternatywnych miejsc docelowych w portach spedytorzy powinni również zaplanować zmiany i zarządzać zaległościami w transporcie lądowym i kolejowym.
– Jeśli spedytorzy zdecydują się przekierować ładunki na zachodnie wybrzeże USA, plany awaryjne muszą uwzględniać wsparcie śródlądowe. Bez wcześniejszego planowania towary ze wschodniego wybrzeża mogą nie być priorytetowo obsługiwane w zastępczych portach, a magazyny mogą być potrzebne do przechowania przekierowanych towarów. Zatory kolejowe na wschodzie mogą powodować opóźnienia, a czas tranzytu z Kalifornii i północno-zachodniego Pacyfiku do miejsc docelowych może się wydłużyć. Strajki mogą również opóźnić wysyłki eksportowe, a alternatywne porty, w tym kanadyjskie i zachodniego wybrzeża, mogą mierzyć się z problemem nadmiaru towarów – ostrzega Mia Ginter.
Przejście na transport lotniczy będzie droższą opcją niż korzystanie z alternatywnych portów, ale pozwoli spedytorom na szybszy transport dóbr. Spedytorzy rozważający transport lotniczy powinni pamiętać, że loty pasażerskie zostaną ograniczone między obecnym intensywnym letnim sezonem wakacyjnym a październikiem. Im dłużej spedytorzy będą zwlekać z rezerwacją przestrzeni, tym mniejsza będzie dostępna przepustowość, a koszty będą rosnąć.
Oczekiwanie na interwencję
Możliwe, że rząd USA włączy się w rozmowy między dokerami a Sojuszem Morskim Stanów Zjednoczonych, aby pomóc stronom w zawarciu porozumienia. Administracja prezydenta Bidena wykazała gotowość do aktywnego udziału w negocjacjach pracowniczych. Jednak dokerzy oświadczyli, że nie chcą pomocy rządu. Interwencję tę dodatkowo komplikują zbliżające się wybory prezydenckie w USA.
Zdaniem ekspertów C. H. Robinson, zatrzymanie portów na wschodnim wybrzeżu i w Zatoce Meksykańskiej miałoby katastrofalne skutki dla gospodarek w różnych regionach świata. Z reguły tygodniowe zakłócenie w porcie może skutkować nawet miesięcznym opóźnieniem w podróży ładunku.