Jeszcze 2-3 lata temu trudno było znaleźć właściciela firmy transportowej dopuszczającego myśl o zamianie ciężarówki na elektryczną. Obecnie wiele się zmieniło. Z badania przeprowadzonego przez Polską Izbę Rozwoju Elektromobilności wynika, że już dwóch na pięciu właścicieli firm transportowych jest gotowych na elektro-transformację branży.
Takie wyniki pochodzą z opinii wyrażonej przez szeroką grupę reprezentującą całą branżę. Badanie w ramach Projektu ZERO przeprowadzono wśród polskich przedsiębiorstw z sektora transportu, spedycji i logistyki. Odpowiedzi udzieliło 200 przedsiębiorców. 40 procent z nich deklaruje gotowość do transformacji rynku motoryzacyjnego, w tym 14 procent twierdzi, że jest zdecydowanie przygotowane na wdrożenie pojazdów elektrycznych do swoich firm.
Raport PIRE o elektromobilności
– Wiedzieliśmy, że podejście przewoźników zmienia się, ale nie zakładaliśmy, że aż 40 proc. jest gotowe na e-rewolucję w świecie ciężarówek. Choć producenci pojazdów inwestują w swoje elektryczne pojazdy dostawcze, to nadal ten sektor kojarzy się z technologią silników napędzanych ropą. Okazuje się jednak, że kierowcy i właściciele firm transportowych coraz częściej zauważają korzyści i są otwarci na zmiany – mówi Krzysztof Burda prezes Polskiej Izby Rozwoju Elektromobilności.
Zleceniodawcy raportu twierdzą, że powodem zmiany podejścia branży transportowej do elektryków są pozytywne opinie użytkowników elektrycznych samochodów osobowych. Oczywiście, mówią oni też o minusach – że są droższe w zakupie i mają krótszy zasięg na „pełnym baku”. Wymieniają jednak głównie zalety: autem elektrycznym taniej przejedziemy 100 km, są one tańsze w eksploatacji i mniej awaryjne. Do tego mają lepsze przyspieszenie i są cichsze.
Według PIRE, dopełnieniem wniosku, że branża transportowa spojrzała przyjaźnie na elektryki jest wynik pytania o pozytywny wpływ ekologicznych technologii na środowisko. Dostrzega go 80 proc. przedsiębiorców.
Krótkie zasięgi i brak stacji ładowania
Zarządzanie flotą samochodów dostawczych to przede wszystkim konieczność utrzymania ich w ciągłym ruchu. I tu zaczynają się schody dla zwolenników zamiany dystrybutora diesla na „wtyczkę”. Wśród głównych problemów wdrożenia elektromobilności wymieniane są: niewystarczająca infrastruktura ładowania i niski zasięg baterii w pojazdach elektrycznych ograniczający możliwości transportu na długich dystansach. Wyeliminowanie tych problemów zależy od producentów aut oraz od administracji centralnej, która ma wpływ na rozwój stacji ładowania elektryków, a także od operatorów tych stacji. Trzecim zarzutem wobec elektrorewolucji jest brak odpowiednich programów finansowania oraz wysokie koszty wdrażania nowoczesnych technologii.
– Bez szerokiej sieci stacji ładowania trudno oczekiwać masowej implementacji pojazdów elektrycznych przez firmy transportowe. To także pewność, że świadczone usługi zeroemisyjne będą możliwe do zrealizowania od strony technicznej, dlatego programy wsparcia trzeba wdrożyć jak najszybciej – komentuje Krzysztof Burda prezes PIRE.