Z firm transportowych odeszła połowa kierowców

JacqesTiberi, Pixabay

Inwazja na Ukrainę sprawiła, że wielu ukraińskich pracowników wyjechało walczyć o ojczyznę. Przedstawiciele firm zrzeszonych w Północnej Izbie Gospodarczej w Szczecinie informują, że w efekcie firmom transportowym zabrakło kierowców. Przedsiębiorstwa odwołują kursy lub starają się ratować zatrudnianymi szybko pracownikami.

Północna Izba Gospodarcza podkreśla, że dla 40% firm w Polsce wojna może być pośrednim lub bezpośrednim zagrożeniem dla ich bieżącego funkcjonowania. 28% firm już teraz odczuwa skutki wojny przez np. komplikacje w dostawie surowców lub produktów. Najbardziej zagrożenie odczuwa sektor budowlany i TSL – wskaźniku lęku przekraczają tu 50%.

Transport to krwiobieg gospodarki

– Właśnie obserwujemy bardzo poważne trzęsienie ziemi w tym sektorze. Odejścia pracowników, poważne komplikacje logistyczne wynikające z całkowitego wycięcia Rosji, Ukrainy i Białorusi z europejskiego rynku czy galopująca inflacja i wzrost cen paliw. Nie ma szans, by przedsiębiorcy w Polsce nie odczuli tych turbulencji. Scenariusz optymistyczny zakłada, że branża sobie poradzi bez problemów. W sektorze pesymistycznym możliwe są opóźnienia dostaw, co szczególnie mocno odczuje sektor e-commerce, wzrost cen przewozów i frachtów oraz poważne komplikacje wynikające z braków kadrowych – mówi Hanna Mojsiuk, prezes Północnej Izby Gospodarczej w Szczecinie.

Prezes Grupy CSL Laura Hołowacz wymienia komplikacje i zagrożenia, które przynosi wojna. Jak mówi to czas niepewności, a ta powoduje, że przedsiębiorcy działają w bardzo ograniczony sposób. – Niepewność cen surowców, drastyczny wzrost cen ropy, komplikacje na rynku automotive, wiele firm rezygnujących z rynku rosyjskiego, poważne rotacje na rynku pracy, możliwe zerwanie łańcuchów dostaw. Wojna to zawsze gospodarcze zło. Europa jest bardzo blisko kooperującym ze sobą organizmem gospodarczym. Rosyjska agresja powoduje, że przestajemy być pewni tego, czy dalsze funkcjonowanie w dotychczasowej formule będzie możliwe. Przedsiębiorcy czują się teraz jak na początku pandemii. Nie wiadomo co nas czeka i jak dalej działać – mówi Hołowacz.

Problemem jest brak pracowników

Z kolei Jerzy Gębski z firmy Enterprise Logistics uważa, że najpoważniejszym problemem jest teraz kwestia kadrowa. – Z wielu firm odeszła nawet połowa kierowców. Wrócili oni na Ukrainę walczyć o ojczyznę, opiekować się swoimi rodzinami lub po prostu w obliczu tego bestialstwa nie byli w stanie dobrze wykonywać swojej pracy. Firmy transportowe odwołują kursy lub starają się ratować zatrudnianymi szybko kierowcami. To wielkie wyzwanie, które będzie mieć poważne konsekwencje dla kosztów w całej branży. Nie możemy zapominać także o wysokich wzrostach cen paliw czy pakiecie mobilności, który również odbija się na sytuacji finansowej firm transportowych – podkreśla Jerzy Gębski.

Rektor Zachodniopomorskiej Szkoły Biznesu Justyna Osuch-Mallett przyznaje, że to sektor TSL może być tym, który najmocniej odczuje gospodarcze skutki rosyjskiej agresji na Ukrainę. Przedsiębiorcy są gotowi na trudności i zdaje się, że postawieni w obliczu arcytrudnej sytuacji nie traktują obecnych komplikacji jako czegoś, z czym nie można sobie poradzić.

TSL sobie poradzi

– Branża logistyczna bardzo mocno cierpiała na braki kadrowe od dawna, więc nie jest to jakaś nowość. Na pewno zmianą jest skala, bo zapaść personalna jest tutaj bardziej niż pewna – mówi prof. Osuch-Mallett. – Myślę, że branża TSL sobie poradzi. W sytuacji wojennej, jak w każdej sytuacji kryzysowej, są osoby, które tracą i są beneficjenci. Mamy szansę być beneficjentem w takim kontekście, że Polska przestawała być atrakcyjna inwestycyjnie, gdy okazywało się, że nie mamy już taniej siły roboczej, to wszystko przesuwało się na wschód. Teraz takie przesunięcia będą niemożliwe, stąd nie wykluczona jest fala dużych inwestycji w Polsce nawet o charakterze globalnym – dodaje ekspertka.

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane