20 stycznia 2025 r. o godzinie 18 czasu warszawskiego Donald Trump został po raz drugi zaprzysiężony na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Jak jego czteroletnie rządy mogą wpłynąć na europejską, w tym polską gospodarkę? Zastanowili się na tym zagadnieniem: szef fintechu Okoora oraz country manager Malcom Finance.
Zaniepokojenie jego nieprzewidywalnością – to odczucie niezliczonych ekspertów odnoszący się do Donalda Trumpa. O ile w kwestiach geopolitycznych nowy prezydent USA powinien wiedzieć, że w jeden dzień nie da się zakończyć wojny Ukrainy z Rosją ani zwiększyć wydatków na obronność krajów NATO do 5 proc. PKB, dlatego jego zamiary nie są jasne. Natomiast kwestiach ekonomicznych postulaty Trumpa są jasne. Drżą przed nimi, ze względu na gospodarkę, niektóre kraje, takie jak Kanada, Meksyk, Niemcy. Czy Polska ma się czego obawiać?
Rewolucja Trumpa nie dotknie Polski?
Grupa analityczna Economist Intelligence przygotowała “Trump Risk Index” – raport obrazujący globalny wpływ nowej prezydentury USA i ekspozycje zagrożenia dla konkretnych krajów. Polska wypada nadspodziewanie dobrze, jako najmniej zagrożona w Europie – pozazdrościć może nam de facto cała Europa, włącznie z Wielką Brytanią. Jesteśmy w trójce najmniej zagrożonych na świecie wraz z Australią i Arabią Saudyjską.
Spostrzeżenia analityków potwierdziła bliska nowemu prezydentowi Georgette Mosbacher, ambasador USA w naszym kraju za jego pierwszej kadencji. Podczas niedawnej wizyty w Warszawie kreśliła wizję Polski nie tylko jako hubu wsparcia dla Ukrainy, ale także lidera zbrojeń w NATO i kluczowego państwa tranzytowego między Chinami a Europą Zachodnią.
Polska hubem logistycznym? Do tego jednak daleka droga. Na poziomie międzynarodowym z trudem przychodzi nam to, co udaje się na poziomie krajowym, w którym usługi logistyczne są na najwyższym poziomie.
Trzeba wzmocnić intermodal
– Jako kraj, pod względem położenia rzeczywiście mamy wszystko, przede wszystkim możliwości zaproponowania transportu intermodalnego, czyli obejmującego transport drogowy, morski i kolejowy. Ale eksperci od dawna narzekają na brak spójnej wizji, doinwestowania terminali przełądunkowych czy brak regulacji. Głośno było o wielkich armatorach, którzy swoje trasy kończą w niemieckich portach, omijając Polskę. Ma to wpływ choćby na ceny surowców dla polskich importerów. Bez odważnych decyzji na najwyższych poziomach to się nie zmieni – uważa Marcin Wawrzkiewicz, country manager firmy faktoringowej Malcom Finance, podkreślając rolę małych i średnich firm w branży logistycznej.
Niestabilna kadencja prezydencja Trumpa, pod względem kursów walutowych, jak i cen surowców, może dotknąć polskie przedsiębiorstwa. – Polscy importerzy, zwłaszcza ci importujący towary i usługi denominowane w dolarach amerykańskich, powinni przygotować się na deprecjację złotego. Z kolei polscy eksporterzy powinni nauczyć się wykorzystywać zmienność kursów walutowych, aby wykorzystywać nadarzające się okazje i „łapać” korzystne kursy wymiany, gdy takie się pojawią – radzi Benjamin Avraham, CEO fintechu Okoora ułatwiającego firmom planowanie i zarządzanie międzywalutowymi transakcjami.
Silny Trump, silny dolar?
Już teraz widać, że dolar umacnia się względem złotego. Za dolara zapłacimy dziś 4,13 zł, gdy rok temu kurs wynosił poniżej 4 zł! Taki trend raczej się utrzyma. – Złoty utrzymuje wysoką korelację z euro i spodziewałbym się raczej umocnienia dolara względem tych walut – twierdzi Benjamin Avraham. – Powodem są choćby cła importowe, zwłaszcza na towarach przemysłowych i surowcach, które zapowiada Trump, aby pobudzić amerykańską gospodarkę. Zaś ponad 80 proc. polskiego eksportu do USA, wynoszącego w zeszłym roku ok. 11 mld USD, to właśnie towary przemysłowe i surowce – zauważa.