Dyrektor generalny Maersk, Soren Skou, deklaruje, że jego firma czyni wszystko, co możliwe, aby zmniejszyć skutki perturbacji w globalnych łańcuchach dostaw. Według jego wiedzy, aktualnie 300 kontenerowców czeka na możliwość wpłynięcia do kluczowych portów w Azji i USA. Powodem opóźnień w rozładunkach jest deficyt pracowników.

Maersk obsługuje prawie 20 proc. kontenerów morskich transportowanych po świecie. Dyrektor generalny duńskiego koncenrnu Soren Skou udzielił wywiadu stacji BBC. Poinformował w nim, że w ramach walki z globalnym kryzysem firma czarteruje więcej statków i otwiera nowe magazyny.

Soren Skou szacuje, że na wejście do portów aktualnie czeka ok. 300 dużych kontenerowców, z czego 80 nie zostało wpuszczonych do Portu Los Angeles, a kilka do brytyjskiego Felixstowe. Inne utknęły w Szanghaju i Ningbo.

Obserwatorzy rynku logistycznego obawiają się, że zatory ładunków w kluczowych portach oznaczają niedobory produktów w Wielkiej Brytanii i USA przed Bożym Narodzeniem. Według Skou, problemy te spowodował niedobór pracowników w portach oraz brak kierowców ciężarówek. I nie ma na razie szans na poprawę sytuacji. – Jest silny popyt konsumencki, a jednocześnie zapasy naszych klientów są na niskim poziomie – twierdzi szef Maersk.

Dla przewoźników rosnący popyt na przewozy i rosnące w ślad za nim stawki frachtu morskiego, oznaczają rekordowe zyski. Zysk Maersk przed opodatkowaniem wzrósł pięciokrotnie do 5,9 mld USD w okresie od lipca do września tego roku.

BBC cytuje Simona Heaneya z firmy analitycznej Drewry, który uważa, że działania podejmowane przez Maersk są niewystarczające, aby poprawić sytuację łańcuchów dostraw. Liczba statków, które oczekują na obsługę w portach rośnie, przez co rosną zatory ładunków. W chińskich portach główną przyczyną niedoboru pracowników jest rozprzestrzeniający się koronawirus w wersji Delta.