Rok 2023 przyniósł obniżenie popytu na transport

Katarzyna-Syta
KAES Logistics

Miniony rok upłynął pod znakiem wielkiego kryzysu spowodowanego agresją Rosji na Ukrainę. Rozpoczęcie nowego roku przynosi ze sobą raczej obawy niż szansę. Jak w tej sytuacji odnajdzie się polska branża TSL? – zastanawia się Katarzyna Syta, prezes KAES Logistics.

W momencie wybuchu wojny na Ukrainie każdy przedsiębiorca spodziewał się gwałtownego wyhamowania światowej gospodarki – główne pytanie, które się nasuwało, brzmiało, jak duże ono będzie. Nastroje zdecydowanie obniżyły się pod koniec 2022 roku, kiedy pojawiły się pierwsze prognozy dotyczące globalnej dynamiki PKB oraz handlu towarowego na niedaleką przyszłość. Według danych Międzynarodowego Funduszu Walutowego (IMF) jego wielkość w 2023 r. ma stopnieć do zaledwie 2 %., a pod względem wartości wyrażonej w dolarach światowy handel towarowy zaliczy recesję na poziomie – 0,4 %. Prognozy Światowej Organizacji Handlu (WTO) również nie napawają optymizmem. Według nich globalny handel towarowy wzrośnie w 2023 r. zaledwie o… 1 %. To znacząco gorszy wynik w porównaniu z wcześniejszymi estymacjami WTO na poziomie 3,4 %. Jakie przewidywania dla transportu możemy wysnuć na podstawie tych informacji?

Obniżenie popytu na usługi transportowe

Niepokojące prognozy dla handlu są jednoznaczne z równie pesymistyczną wizją dla transportu – dlaczego? Odpowiedź na to pytanie jest bardzo prosta – kiedy nie ma towarów, nie ma czego rozwozić. Dla polskiej branży TSL szczególnie istotna jest kondycja unijnej gospodarki, bowiem ma kluczowe znaczenie dla rozwoju transportu drogowego w Polsce. W końcu to właśnie kraje Unii odpowiadają za większość polskiej wymiany towarowej. Niestety konsekwencje wojny, czyli inflacja, kryzys energetyczny i wizja globalnej recesji nie sprzyjają zakupom i doprowadzają jednocześnie do osłabienia siły nabywczej Europejczyków, a w konsekwencji do obniżenia popytu na usługi transportowe. Spowolnienie gospodarcze jest jednoznaczne ze spadkiem cen frachtów, dochodzącym na głównych kierunkach. Jego konsekwencji szczególnie doświadczyliśmy w ostatnich miesiącach, kiedy to większość analityków spodziewała się utrzymania stawek podczas jesiennego szczytu przewozów. Jednak rzeczywistość sprowadziła wszystkich na ziemię – sezon przyniósł spadki, co nie jest dobrą wróżbą dla kondycji branży w 2023 roku.

Transport drogowy hamuje

Spadek siły nabywczej Europejczyków to jednak nie jest jedyny problem. Dochodzi do tego również zmniejszenie rozwoju transportu morskiego oraz spowolnienie w przewozach oceanicznych – to naprawdę niepokojące informacje dla naszego kraju, bowiem omówione powyżej spadki i spowolnienia znajdą swoje odbicie bezpośrednio w transporcie lądowym, a w szczególności drogowym. Dlaczego będzie to dla nas odczuwalne? Spośród wszystkich państw Unii Europejskiej największą pracę przewozową wykonują pojazdy zarejestrowane w Polsce. Według danych z 2021 roku praca przewozowa wykonana w transporcie drogowym w całej Unii wyniosła w 1,9 bln tkm, z czego Polska odpowiadała za blisko 20% tej wartości. Warto zdawać sobie z tego sprawę. Już pod koniec ubiegłego roku widoczne było znaczące spowolnienie w transporcie i spadek na zapotrzebowanie usług tego sektora. Ten trend utrzyma się niestety również w najbliższej przyszłości.

Popyt szarpany nową rzeczywistością?

Spowolnienie dotyczy nie tylko Europy – bez względu na rodzaj transportu obserwujemy go w skali globalnej. Ze względu na ograniczony przez kryzys popyt i produkcję zmniejszy się również przepływ handlowy na morzu, w powietrzu i na lądzie. Znikające oferty ładunków, szczególnie w ostatnim okresie jesiennym, spowodowały nietypowe zjawisko, podczas którego dotychczasowy niedobór kierowców i nadmiar towarów zmienił się w niedobory towarów i… nadmiar kierowców! Zdarzały się sytuacje, w których ładunków było tak mało, że pojazdy stały pod płotem, a pracownicy nie mieli zleceń do wykonania. Niestety podobnie sytuacje mogą również mieć miejsce w bieżącym roku. Malejąca liczba zleceń związana jest także ze wzrostem cen energii, które będą nieuniknione w najbliższym czasie. W związku z tym podupadną liczne gałęzie przemysłu, chociażby hutnictwo i przemysł ciężki, czy chociażby rynek żywności mrożonej.

Konieczność digitalizacji

Czasy kryzysu, szarpanego popytu i niepewności nie sprzyjają planom rozwojowym – w końcu trudno myśleć o rozwoju, kiedy kwestia przetrwania przedsiębiorstwa jest bardzo niepewna. Niestety musimy nauczyć się funkcjonować w tych realiach i starać się utrzymać na powierzchni, a kołem ratunkowym zdecydowanie jest digitalizacja i rozwój technologiczny. Już kilka lat temu cyfryzacja zaczęła odgrywać coraz większą rolę w branży TSL, jednak teraz jest ona jeszcze większa, bowiem pozwala dotrzymać kroku konkurencji. Jeszcze przed pandemią COVID-19 nie przywiązywano aż takiej wagi do technologii, jednak ówczesne wydarzenia zmieniły reguły gry, a obecnie ciężko konkurować z innymi firmami, jeśli nie postawiliśmy na digitalizację w odpowiednim momencie. Automatyzacja procesów, możliwość szybszego reagowania, a także inne aspekty, które można usprawnić dzięki technologii jest ogromna, dlatego pomimo kryzysu trzeba znaleźć przestrzeń do inwestowania w siebie. Wymogi rynku są nieugięte, a w nowym roku aspekt technologiczny będzie odgrywał ogromną rolę, tuż obok ekologii.

Patowej sytuacji ciąg dalszy

Cała branża TSL znajduje się obecnie w sytuacji nie do pozazdroszczenia. Nawet grudzień, który zwykle obfitował w popyt na transport, w 2022 roku wypadł blado na tle poprzednich lat. To również znak ewidentnego końca wzrostu stawek za transport, które regularnie zwiększały się, aż do ostatniego sezonu wakacyjnego. Niestety ten spadek będzie szedł w parze ze wzrostem kosztów prowadzenia biznesu. Nie zapominajmy, że już w lutym czeka nas unijne embargo na produkty ropopochodne z Rosji, co przełoży się na wzrost cen oleju napędowego – dojdzie do patowej sytuacji, w której z jednej strony rynek będzie wymuszał obniżanie stawek, a z drugiej rosnąć będą koszty działalności przewoźników.

Docierające do nas zewsząd prognozy nie napawają optymizmem, jednak już wcześniej byliśmy świadomi, że czeka nas trudny rok. Obecnym wyzwaniem dla branży TSL jest sprostanie zupełnie nowej rzeczywistości, do której nie przygotowała nas nawet pandemia COVID-19. Wiele rzeczy, których nauczyliśmy się o biznesie przez ubiegłe lata, nie ma zastosowania w tym nagłym kryzysie, dlatego musimy zdobywać wiedzę na nowo, mając na względzie postępującą degradację ekonomiczną.

Podobne wiadomości

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Polecane